chwili było wiadomo, że Konrad cierpi na manię teatralną, a pani Zdzisia - dokładnie na to samo. Dołożywszy mu rogalików, uzyskała od Konrada szczegółowy opis jego inscenizacji Wesela. Konrad czuł się jak ryba w wodzie, zajmując wyłączną uwagę zgromadzenia. Otworzył swą torbę i wydobył lalki, wzniecając kobiece okrzyki podziwu. (Gburek milczał wzgardliwie). Rozłożył nawet scenkę i wyjaśnił, dlaczego utrzymał tło w tonacji wyłącznie błękitnej.<br>- Ten kolor - rzekł - był pomysłem samego Wyspiańskiego. W pierwszej, autorskiej inscenizacji Wesela, tło dekoracji było intensywnie błękitne, plus oczywiście rozproszone światło reflektorów, nakierowanych zza kulis na scenę. To dawało niesamowity efekt - Konrad opowiadał z takim przejęciem, jakby był