w pięść, po czym wykonuje ruchy, jakby kogoś w ciemię walił.</><br>Napięcie powoli rośnie. Artyście dramatycznemu oczy zaczynają z orbit wychodzić, jego łapa w gaciach łapie rytm zdumiewający. My - widownia nadwiślańska - kciuki za Wójcika trzymamy, śpiewamy w duchu: "<q>Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola!</>". Koleżanka, którą do teatru wziąłem, żeby się ździebełko życia nauczyła - patrzy na mnie z politowaniem. W oczach jej pała fraza: "<q>Żal mi ciebie...</>".<br>Cóż miałem czynić? Prać czy nie prać? Przecież nie będę publicznie prał kobiety, nie będę robił skandalu wobec innych mężczyzn, targanych tym samym dylematem. Mówię wam - ciężko było. A wszystko dlatego, że