Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2918
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
w pięść, po czym wykonuje ruchy, jakby kogoś w ciemię walił.
Napięcie powoli rośnie. Artyście dramatycznemu oczy zaczynają z orbit wychodzić, jego łapa w gaciach łapie rytm zdumiewający. My - widownia nadwiślańska - kciuki za Wójcika trzymamy, śpiewamy w duchu: "Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola!". Koleżanka, którą do teatru wziąłem, żeby się ździebełko życia nauczyła - patrzy na mnie z politowaniem. W oczach jej pała fraza: "Żal mi ciebie...".
Cóż miałem czynić? Prać czy nie prać? Przecież nie będę publicznie prał kobiety, nie będę robił skandalu wobec innych mężczyzn, targanych tym samym dylematem. Mówię wam - ciężko było. A wszystko dlatego, że
w pięść, po czym wykonuje ruchy, jakby kogoś w ciemię walił.&lt;/&gt;<br>Napięcie powoli rośnie. Artyście dramatycznemu oczy zaczynają z orbit wychodzić, jego łapa w gaciach łapie rytm zdumiewający. My - widownia nadwiślańska - kciuki za Wójcika trzymamy, śpiewamy w duchu: "&lt;q&gt;Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola!&lt;/&gt;". Koleżanka, którą do teatru wziąłem, żeby się ździebełko życia nauczyła - patrzy na mnie z politowaniem. W oczach jej pała fraza: "&lt;q&gt;Żal mi ciebie...&lt;/&gt;".<br>Cóż miałem czynić? Prać czy nie prać? Przecież nie będę publicznie prał kobiety, nie będę robił skandalu wobec innych mężczyzn, targanych tym samym dylematem. Mówię wam - ciężko było. A wszystko dlatego, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego