8, w zamyśleniu patrząc na dom Reimitzów po drugiej stronie ulicy, chłodziła ramiona kołyszącymi powiewami. Wieczne pióro pana Kohla, leżące na blacie stołu w głębi salonu, pióro ze złotą nakrętką, na której świecił malutki napis "Dresden", swoją lśniącą nieruchomością udawało spokój, ale i ono płynęło w gniazdo żaru razem ze złoconym lustrem, mahoniową szafą i bordowymi portierami. A przecież ile jeszcze miało do napisania! W kałamarzu z żółtego jaspisu wzbierały całe morza słów, gdy wieczorami na błękitnym papierze ze znakiem wodnym kotwicy pan Kohl pisał do ukochanej córki, Heidi, która w weimarskim gimnazjum czekała niecierpliwie na każdy list ze znaczkiem "Freie