łańcuszek, markowy zegarek i sygnet. - Oni mają wszystko, a my prawie nic. Rzygają kasą, a nam matki dają tylko jedzenie! - krzyczy Kaśka, kiedy pytam, czy nie mają wyrzutów sumienia. - Przecież nie puszczamy się, nie handlujemy dragami. Aneta, Kaśka, Marzena oraz ich wspólnik są pewni, że nic się nie wyda. Goście z Krakowa przyjechali rozerwać się: bez żon, bez dzieci. Kiedy zobaczą, że zostali okradzeni przez "niewinne" dziewczęta, na pewno nie pójdą na policję. Bo to wstyd. A poza tym mogą dowiedzieć się rodziny. - Spoko, nic się nie stało - śmieje się Kaśka, widząc moją przerażoną minę. - Lato niedługo się skończy i trudno będzie