jako mężczyzną, że tyle czasu poświęca głupiej kobiecej marze.<br>Ale z innej strony fakt jej istnienia, i to istnienia narzucającego wszystkim swe prawa, był niezaprzeczalny. Choć wydawało się, że na kanapie jest pustka, zwyczajna dziura w siedzeniu, i że tam nic nie siedzi, wydawało się równocześnie, a nawet wiedziało się z całą pewnością, że znajduje się tam jakaś bezkształtna istota, a raczej abstrakcyjna suma ludzkich właściwości. Był to swego rodzaju potwór. Składał się z dziwacznego połączenia spojrzeń, uśmiechów, poruszeń ramionami, kobiecych nóg i piersi, brzucha, a przede wszystkim pożądań zmysłowych i zapachów. Zajmował sobą cały pokój, w którym zapanował nastrój, jaki panuje na