Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Trzeba będzie iść do firmy ochroniarskiej. Będziesz pilnował garaży.
- Nie dotrzesz do adwokata. Nie pozwolimy ci - patrzył na mnie z otwartą nienawiścią.
- Za późno. Było trzeba zachować się jak mężczyzna i nie oddawać nagrań. Teraz już nie ty będziesz decydował. Kto wie, może ktoś inteligentniejszy już przejmuje dowodzenie? Ty wypadasz z gry i z tego samochodu. Liczę do trzech. Raz, dwa...
Nie czekał, aż go wypchnę. Nieoczekiwanie gładko poradził sobie z otwarciem drzwiczek i tyłem wygramolił się na chodnik. Klął przy tym ordynarnie, budząc panikę pary starszych ludzi, których jamnik obsikiwał oponę zaparkowanego opodal trabanta.
Rozdział XXVIII
Zostawiłem opla przy ulicy Zamenhoffa
Trzeba będzie iść do firmy ochroniarskiej. Będziesz pilnował garaży.<br>- Nie dotrzesz do adwokata. Nie pozwolimy ci - patrzył na mnie z otwartą nienawiścią. <br>- Za późno. Było trzeba zachować się jak mężczyzna i nie oddawać nagrań. Teraz już nie ty będziesz decydował. Kto wie, może ktoś inteligentniejszy już przejmuje dowodzenie? Ty wypadasz z gry i z tego samochodu. Liczę do trzech. Raz, dwa...<br>Nie czekał, aż go wypchnę. Nieoczekiwanie gładko poradził sobie z otwarciem drzwiczek i tyłem wygramolił się na chodnik. Klął przy tym ordynarnie, budząc panikę pary starszych ludzi, których jamnik obsikiwał oponę zaparkowanego opodal trabanta. &lt;/&gt;<br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;Rozdział XXVIII&lt;/&gt;<br>Zostawiłem opla przy ulicy Zamenhoffa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego