Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
powoli na ubity śnieg, zaczął niezgrabnie skręcać, by niemal po przeciwnej stronie trasy osiągnąć w końcu kierunek zgodny ze spadkiem terenu i rozpocząć zjazd.
Hanka wykopała spod śniegu nartę i zakładała ją, kiedy nadjechał Byku.
- Ale przypieprzyłaś - powiedział beznamiętnie. - Masz dość?
- Ja jak ja, ale widzę, że ty masz - rzuciła z lekką irytacją.
- Ja?
- Nie trzymasz dystansu, Byku. Ten zielony mógł mnie tu pociąć, udusić, a nawet zgwałcić, nimbyś się raczył zjawić. Poćwicz trochę.
- Nie muszę stać obok, by nie dopuścić do ciebie faceta - poklepał się pod pachą.
- Wiesz co? Jeśli strzelasz tak, jak szusujesz, to lepiej jednak stój obok. Bo jeszcze
powoli na ubity śnieg, zaczął niezgrabnie skręcać, by niemal po przeciwnej stronie trasy osiągnąć w końcu kierunek zgodny ze spadkiem terenu i rozpocząć zjazd.<br>Hanka wykopała spod śniegu nartę i zakładała ją, kiedy nadjechał Byku.<br>- Ale przypieprzyłaś - powiedział beznamiętnie. - Masz dość?<br>- Ja jak ja, ale widzę, że ty masz - rzuciła z lekką irytacją.<br>- Ja?<br>- Nie trzymasz dystansu, Byku. Ten zielony mógł mnie tu pociąć, udusić, a nawet zgwałcić, nimbyś się raczył zjawić. Poćwicz trochę.<br>- Nie muszę stać obok, by nie dopuścić do ciebie faceta - poklepał się pod pachą.<br>- Wiesz co? Jeśli strzelasz tak, jak szusujesz, to lepiej jednak stój obok. Bo jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego