Dominika i talerz - zastygają, każde <br>na swojej wysokości. Talerz jeszcze na stole, choć <br>na samej krawędzi, Dominice udaje się zatrzymać w pokoju, <br>blisko drzwi.<br>- Dominiko... - pani Kamila urywa z westchnieniem. - Nie <br>mogę teraz z tobą rozmawiać. Wychodzę. Oczywiście, <br>że "do babki"... Nie patrz tak! I zacznij, proszę, <br>od dziś - mówi z naciskiem - zmieniać ten <br>twardy rzeczownik na bardziej miękko wymawiany. Postaraj się. <br>Nie szkodzi, że nie rozumiesz. Zrób raz coś bez tego. <br>Ludzi łączy i dzieli nie matematyka z logiką, a zupełnie <br>subiektywna psychologia. Zrób to dla mnie... zależy mi. <br>I podaj mi szal, ten w kratę. Nie wiem, kiedy wrócę - uprzedza