Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
byłem gotów, jakby w uszach zadźwięczała mi trąbka, bracie, do bitwy nadszedł czas!
Wiedziałem, że nie opuszczę księcia, który - choć sam ostrzegał mnie niedawno przed watażką - odważył się powiedzieć mu basta!
A książę zbliżał się z wolna do watażki, swobodnym, pewnym krokiem, z elegancją nabytą przy dobywaniu szabli, rosły, wysoki, z niczym nie zmąconym spojrzeniem i raptem uśmieszek zaigrał pod jego płowym wąsem, aż mnie ciarki przeszły, bo z takim uśmieszkiem od jednego zamachu ścina się głowę.
Watażka czuł, że jego sekundy są policzone, bo poruszył się niespokojnie, a jego oczy pobiegły w prawo, w lewo, w prawo, w lewo.
I naonczas
byłem gotów, jakby w uszach zadźwięczała mi trąbka, bracie, do bitwy nadszedł czas!<br>Wiedziałem, że nie opuszczę księcia, który - choć sam ostrzegał mnie niedawno przed watażką - odważył się powiedzieć mu basta!<br>A książę zbliżał się z wolna do watażki, swobodnym, pewnym krokiem, z elegancją nabytą przy dobywaniu szabli, rosły, wysoki, z niczym nie zmąconym spojrzeniem i raptem uśmieszek zaigrał pod jego płowym wąsem, aż mnie ciarki przeszły, bo z takim uśmieszkiem od jednego zamachu ścina się głowę.<br>Watażka czuł, że jego sekundy są policzone, bo poruszył się niespokojnie, a jego oczy pobiegły w prawo, w lewo, w prawo, w lewo.<br>I naonczas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego