obowiązku.</></><br><br><div type="art" sex="m"><br><tit>MOKRA ROBOTA</><br><br><intro>Oceaniczne rejsy na najszybszych katamaranach świata więcej mają wspólnego z bezsensownym cierpieniem niż z żeglarstwem, które znasz z Mazur.</><br><au>Lech Kamiński</><br>Gdy się skaleczą, sami muszą założyć szwy. Jeśli zachorują, proszą lekarza o diagnozę przez Internet. Załatwiają się prosto do wody i możliwie jak najszybciej, bo wiatr z okolic bieguna, uzbrojony w kawałki lodu, wypiętych pośladków raczej nie pieści. Rozmawiają wrzeszcząc. Śpią sporadycznie, na twardych matach, z głową przy burcie. Woda waląca w jacht pędzący z szybkością 30 węzłów (ponad 54 km/h), huczy niemal jak spadająca lawina. Gdy są spragnieni, piją oszczędnie. Gdy są głodni, jedzą potrawy, przy