coś zaczęło się psuć.<br>Po wakacjach Marysia skończyła pół roku, a ja dostałam propozycję zagrania Anieli w "Ślubach panieńskich" w Ateneum i głównej roli w "Portrecie Doriana Graya" na małej scenie Teatru Narodowego. Nie mogę powiedzieć, żeby Andrzej patrzył na moje plany zawodowe nieprzychylnie, lecz nie traktował ich poważnie, raczej z przymrużeniem oka. Sam był od dawna cenionym aktorem, dużo grał. W "Ślubach" miałam wystąpić obok Śląskiej, Świderskiego, Barszczewskiej, Borowskiego. Grał też Andrzej.<br>Sprawiałam im na próbach masę kłopotów. Źle mówiłam wiersz: po prostu, tak jak czułam. Grałam z serca, na pełny gaz, nie zastanawiając się nad tym, że Aniela - to od anioła