tylko, że nie mają ze sobą gitary, zajechali do Pobiedzisk.<br>Aurelia pamiętała je trochę z dzieciństwa, była tu kiedyś z rodzicami, jeden, jedyny raz, bo babcia i mamusia nie lubiły się nawzajem. Mamusia powiedziała coś przykrego, babcia Marta się pogniewała - i mamusia już nigdy nie przyjechała do Pobiedzisk. Bywał tu, z rzadka, ojciec - a kiedyś przyjechała z nim i Aurelia. Ale to było naprawdę dawno.<br>Minęli hutę szkła, gdzie, jak pamiętała, na wysypisku śmieci można było znaleźć przejrzyste, zielonkawe grudy szklane, z unieruchomionymi na zawsze pęcherzykami powietrza. Do miasta wjechali przez rogatki kolejowe.<br>Dość szybko dotarli do Rynku, otoczonego niziutkimi, krzywymi kamieniczkami