beze mnie. Więź słabła, on robił swoje, ja swoje. Ostateczna katastrofa nadeszła, kiedy odczuł potrzebę, żeby coś sobie udowodnić.<br>W tym czasie poznawałam coraz lepiej mojego obecnego męża. Był operatorem przy "Człowieku z marmuru" i "Bez znieczulenia", brakowało mi go przy "Dyrygencie". Ten film przyniósł koniec mojego małżeństwa. Łączę to z tytułem filmu, bo myślę, że sprawy zawodowe odgrywały jednak w tym wszystkim rolę najważniejszą.<br>Poznawałam więc coraz lepiej Edwarda. Wiedziałam, że podoba mu się mój styl gry, zauważyłam też, że stara się pomagać mi na planie. Fotografował mnie tak, żebym wypadła korzystnie, w dyskusjach z Wajdą bronił moich racji. Narodziło się