Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
się nie stanie. Nie może.
- Trzymaj kierownicę! - dobiegł poszarpany wiatrem okrzyk zza okna. Dopiero teraz Suliński zauważył uniesioną szybkę kasku.
- Co on powiedział?! - Ton Broniszewskiego dowodził, że dobrze zrozumiał słowa wrzucone podmuchem do wnętrza limuzyny, tylko nie godził się z przyjęciem ich do wiadomości. Bo też brzmiały bezsensownie. Dla wszystkich z wyjątkiem Sulińskiego, który widział skierowane na siebie oczy motocyklisty i rozumiał, że polecenie ma jednego, konkretnego adresata. Jego.
- Chyba chce - zaczął niepewnie Fabisek - żebyś...
Nie dokończył. Obserwował natręta i jak pozostali bardzo szybko dostrzegł to coś, co prawa ręka tamtego wyciągnęła płynnym ruchem spod lewego uda. Pistolet.
- Jezus Ma...!!!
Huk pękającej
się nie stanie. Nie może.<br>- Trzymaj kierownicę! - dobiegł poszarpany wiatrem okrzyk zza okna. Dopiero teraz Suliński zauważył uniesioną szybkę kasku.<br>- Co on powiedział?! - Ton Broniszewskiego dowodził, że dobrze zrozumiał słowa wrzucone podmuchem do wnętrza limuzyny, tylko nie godził się z przyjęciem ich do wiadomości. Bo też brzmiały bezsensownie. Dla wszystkich z wyjątkiem Sulińskiego, który widział skierowane na siebie oczy motocyklisty i rozumiał, że polecenie ma jednego, konkretnego adresata. Jego.<br>- Chyba chce - zaczął niepewnie Fabisek - żebyś...<br>Nie dokończył. Obserwował natręta i jak pozostali bardzo szybko dostrzegł to coś, co prawa ręka tamtego wyciągnęła płynnym ruchem spod lewego uda. Pistolet.<br>- Jezus Ma...!!!<br>Huk pękającej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego