Dziwi się pani, że to ja przyszłam...<br> <page nr=63><br> - Tak. No, nie...<br> - Monika bierze ślub, więc musiałam ją zastępować, pracuję teraz podwójnie.<br> Wciąż jej odradzałam, a ona zrobiła po swojemu.<br> Tylko pani miała rację, że nigdy nie wyszła za mąż...<br> Tyle tłumaczyłam Monice...<br> - Co, ślub? - dziwię się.<br> - Dlaczego pani się dziwi? - pyta z zainteresowaniem siostra Elżbieta.<br> - No, ja tylko tak...<br> I nic nie mówiła przedtem?<br> - A co miała mówić.<br> Ot, ślub jak każdy, jak wszystko...<br> Na przykład jak zmiana pracy.<br> - Nie myśl tak, Elżbieto - proszę.<br> - Pani jest najmądrzejsza z nas wszystkich - znowu swoje Elżbieta.<br> - I najszczęśliwsza - wpadam w jej słowa.<br> Elżbieta spojrzała na mnie