siostra, która poszła z matką i nie widziała więcej tego złego snu.<br><br>Idą sobie dzieci drogą, siostrzyczka i brat, i nadziwić się nie mogą... aż tu drogę zabiegł im morderca. Żydy! - zawołał. - Żydy! Mały był, nie większy od Iziaszka, ale wiedział, że słowem tym się zabija. Uciekaliśmy, lecz słowo biegło za nami - Żydy! Żydy! Zza rogu wypadł policjant. Nie miałam sił, nie chciałam uciekać, chciałam się położyć, wtulić się w ziemię i więcej nie wstawać, ale Iziaszek nie pozwalał, ciągnął mnie za rękę - uciekaj! Mijaliśmy opuszczony szyb. Schowaj się w hajcu, a ja go odciągnę, zawołał Iziaszek, o mnie się nie bój