ponure wspomnienia. Magwer poczuł narastającą żądzę.<br>Przyspieszył kroku. Mogła wyjść z domu, mogła zajmować się tysiącem spraw, mogła być zmęczona. Mogła też czekać na niego. Zobaczywszy chatę Gorady, zwolnił nieco, nie chcąc w jakikolwiek sposób rzucać się w oczy. Skręcił ku drzwiom, spokojnie i bez śladu zdenerwowania. Nie oglądał się za siebie, nie sprawdzał, czy ktoś go obserwuje. Przecież żaden uczciwy człowiek nie musi tego robić.<br>Otworzył gwałtownie drzwi. Wszedł. Ogarnął go półmrok i wilgoć, w nozdrza uderzył zapach ziół i chleba, ciepły, bezpieczny, wypełniający całe gardło. Magwer zwilżył wargi językiem, dotknął palcami ściany. Przesunął po niej dłonią, zastygł w bezruchu. Słyszał