role w wysokobudżetowych hitach. Cameron uparła się przyjmować tylko te propozycje, które gwarantowały jej autentyczne zadowolenie z pracy. Najpierw zdecydowała się na skromniutki obraz "Being John Malkovich", opowiadający o grupce ludzi, którym udaje się "przeniknąć" do wnętrza mózgu wielkiego aktora. Jak mówi, zrobiła to z dwóch powodów: scenariusz obiecywał świetną zabawę na planie, a poza tym koledzy z obsady byli jej dobrymi przyjaciółmi. Choć postać przeciętnej domatorki Lotte była w interpretacji Diaz prawdziwą perełką, widzowie nie byli porażeni jej aktorskim kunsztem - przeciwnie, zaszokowało ich to, że właściwie... nic nie robiła. Lub raczej: robiła wszystko, by ukryć swoje walory, zarówno warsztatowe, jak