co zdobędą, oddadzą, a to, co posiedli, porzucą...<br>Istvan próbował doścignąć Francuza, jednak Maurice prowadził auto po mistrzowsku. Bystro oceniał odległość i szybkość wozu, potrafił się przemknąć nie zahaczając za wystające, okute miedzią osie arb, a Terey utykał, wytracał szybkość. Chciał dopaść telefonu i zadzwonić do szpitala, do Margit, albo zabębnić w jej drzwi... Może nareszcie wróciła? Choć nie wiedziała o przyjeździe, sama jego tęsknota, uporczywa jak wołanie powracająca myśl, powinny ją zwabić, pchnąć mu naprzeciw.<br>Ledwie postawili auta w cieniu pergoli, radca przeprosił Nagara, że musi go opuścić na chwilę.<br>- Ja też idę siusiu - powiedział tamten poufale.<br>- A ja do