jednak zastrzec się, że nazwisko Wiator nie ma nic wspólnego z terminem "homo viator", z którym zetknąłem się przypadkowo podczas żurfiksu u Stefana K., autora traktatu o niemożności w czasie Drugiej Rzeczypospolitej pt. Sprzysiężenie. Mógłbym wprawdzie zmienić nazwisko inżyniera, lecz sądzę, że podważyłoby to wiarygodność mojej opowieści, a poza tym zabieg ów byłby tak czy tak daremny, jako że w dzisiejszym podejrzliwym świecie wszystko można skojarzyć ze wszystkim...<br><br> W niedzielne jesienne popołudnie, gdy ołowiowe światło zatopiło miasto Oksymoron w stężałej nudzie święta, gdy członkowie Ligi Zdrowia Psychicznego nisko krążyli nad dachami, stałem na bezludnej uliczce, zastanawiając się - jako człowiek skazany na