Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Spoglądałem na jej surową twarz o ładnym profilu, na siwiejące gdzieniegdzie włosy, na przemijającą już urodę i zrobiło mi się smutno, że nie potrafię kochać jej tak mocno ani tak tkliwie jak ojca...

Przejazd przez tunele stawał się poważnym przeżyciem, zwłaszcza że panna Kazimiera za każdym razem żegnała się z zabobonnym lękiem. Obserwując ruch na mijanych stacjach, zaczynałem rozumieć pogardliwe słowa matki określające Nowe Sokolniki jako "zapadłą dziurę". Te Nowe Sokolniki, które uważałem za pępek świata!

Stopniowo oswajałem się z nie znanymi dotąd zjawiskami, a gdy nużyło mnie wyglądanie przez okno, biegałem po korytarzu i zaglądałem do przedziałów zawierając na własną
Spoglądałem na jej surową twarz o ładnym profilu, na siwiejące gdzieniegdzie włosy, na przemijającą już urodę i zrobiło mi się smutno, że nie potrafię kochać jej tak mocno ani tak tkliwie jak ojca...<br><br>Przejazd przez tunele stawał się poważnym przeżyciem, zwłaszcza że panna Kazimiera za każdym razem żegnała się z zabobonnym lękiem. Obserwując ruch na mijanych stacjach, zaczynałem rozumieć pogardliwe słowa matki określające Nowe Sokolniki jako "zapadłą dziurę". Te Nowe Sokolniki, które uważałem za pępek świata!<br><br>Stopniowo oswajałem się z nie znanymi dotąd zjawiskami, a gdy nużyło mnie wyglądanie przez okno, biegałem po korytarzu i zaglądałem do przedziałów zawierając na własną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego