Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
od razu do wozu, do naszych tobołków. A w tobołkach sukienki, to diewuszki, diewuszki, dawaj. Zakopałyśmy się w sianie. Wdrapują się, depczą po nas, krzyczą, gdie diewuszki? Nie ma diewuszek, mówią chłopcy. Rosjanie potrząsają sukienkami, a to co? To dla siostry, dla matki, dla narzeczonej. Pokrzyczeli, poklęli, poszli. Sukienki oczywiście zabrali - dla swoich matek, narzeczonych i sióstr. Rano, ledwośmy wyjechali na szosę, podeszli Rosjanie, wyprzęgli nasze konie, a nam dali chude, ledwo żywe. Jechaliśmy odtąd i szliśmy na zmianę, a do tego Stuttgartu było cholernie daleko.

Hanka i Estusia pojechały do Białegostoku, a ja wysiadłam w Łodzi. Podeszłam do kobiety, czy
od razu do wozu, do naszych tobołków. A w tobołkach sukienki, to diewuszki, diewuszki, dawaj. Zakopałyśmy się w sianie. Wdrapują się, depczą po nas, krzyczą, gdie diewuszki? Nie ma diewuszek, mówią chłopcy. Rosjanie potrząsają sukienkami, a to co? To dla siostry, dla matki, dla narzeczonej. Pokrzyczeli, poklęli, poszli. Sukienki oczywiście zabrali - dla swoich matek, narzeczonych i sióstr. Rano, ledwośmy wyjechali na szosę, podeszli Rosjanie, wyprzęgli nasze konie, a nam dali chude, ledwo żywe. Jechaliśmy odtąd i szliśmy na zmianę, a do tego Stuttgartu było cholernie daleko.<br><br>Hanka i Estusia pojechały do Białegostoku, a ja wysiadłam w Łodzi. Podeszłam do kobiety, czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego