kolonialny hotel ma bar, gdzie działa autentyczna klimatyzacja i gdzie wstąpiłem, aby w chłodzie przejrzeć literaturę przedmiotu. Chiński kelner już od drzwi szedł za mną. Kiedy usłyszał, że zamawiam puszkę piwa, wskazał ołówkiem na szyld wiszący na ścianie: "Podając gościom napoje wyskokowe dyrekcja restauracji zakłada, że nie wyznają islamu, który zabrania picia jakichkolwiek trunków".<br> - Został pan ostrzeżony - powiedział skośnooki kelner takim tonem, jakim u nas w zakładach żywienia zbiorowego jego kolega po fachu powiadał beznamiętnie: "Zrazy wyszły, może być tylko bigos".<br> Rozejrzałem się wokoło. Przy sąsiednich stolikach inni niewierni też popijali, i to nie piwo z małej puszki, ale dżin, whisky