Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
zwiniętymi gałgankami
flaszki. Ale Kargulowi wystarczył nos, by poczuć w powietrzu ożywczy
zapach.
- Coś silnie brymuchą zajeżdża - wykonał głęboki wdech, a chrapy mu
się rozdęły jak ogierowi na widok klaczy. Odsunął Pawlaka i idąc za
węchem, pochylił się nad konewką. To stamtąd biły te ożywcze wonie.
Potrząsnął konewką, a gdy zachlupotało na dnie - rozjaśnił się cały w
uśmiechu.
- Tak i przyszła pora nasze święto uczcić - zapowiedział uroczyście.
- Ty rozlej, Kaźmierz, na tri palcziki, jak to Ruscy mówią, a ja zaraz
po kiełbasę do chaty pokołdybam sia...
Chłop pije, gdy mu się coś rodzi, gdy ktoś umiera i w każdej innej
sytuacji
zwiniętymi gałgankami<br>flaszki. Ale Kargulowi wystarczył nos, by poczuć w powietrzu ożywczy<br>zapach.<br> - Coś silnie &lt;orig&gt;brymuchą&lt;/&gt; zajeżdża - wykonał głęboki wdech, a chrapy mu<br>się rozdęły jak ogierowi na widok klaczy. Odsunął Pawlaka i idąc za<br>węchem, pochylił się nad konewką. To stamtąd biły te ożywcze wonie.<br>Potrząsnął konewką, a gdy zachlupotało na dnie - rozjaśnił się cały w<br>uśmiechu.<br> - Tak i przyszła pora nasze święto uczcić - zapowiedział uroczyście.<br>- Ty rozlej, Kaźmierz, na &lt;orig&gt;tri&lt;/&gt; &lt;orig&gt;palcziki&lt;/&gt;, jak to Ruscy mówią, a ja zaraz<br>po kiełbasę do chaty &lt;orig&gt;pokołdybam&lt;/&gt; &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt;...<br> Chłop pije, gdy mu się coś rodzi, gdy ktoś umiera i w każdej innej<br>sytuacji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego