Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pan Staś chrypliwym głosem.
- Bóg raczy wiedzieć.
- Może niech spróbuje własny mocz pić. Jeden człowiek w Podjelniakach to z ciężkiej choroby wyszedł w ten sposób.
- A wszystkiego próbowaliśmy. On zawsze był taki. Każdą boleść już zna, gdzie się nie ruszy, to z guzem wraca.
- Letkiego życia on nie będzie miał - zachrypiał pan Staś. - Takiemu lepiej w kołysce się udusić.
- Cipun tobie na język - rozeźliła się Babka. - Isz, jaki prorok. Pan Staś opadł z powrotem na rudą, zdeptaną przez gęsi trawę dyrwanu i z przyzwyczajenia dotknął palcami blizny na szyi. Nadchodził czas wieczorny, ćmiący jakimś bólem, czas najgorszy. Linsrumowie piaszczystą uliczką Młynową
pan Staś chrypliwym głosem.<br>- Bóg raczy wiedzieć.<br>- Może niech spróbuje własny mocz pić. Jeden człowiek w Podjelniakach to z ciężkiej choroby wyszedł w ten sposób.<br>- A wszystkiego próbowaliśmy. On zawsze był taki. Każdą boleść już zna, gdzie się nie ruszy, to z guzem wraca.<br>- Letkiego życia on nie będzie miał - zachrypiał pan Staś. - Takiemu lepiej w kołysce się udusić.<br>- Cipun tobie na język - rozeźliła się Babka. - Isz, jaki prorok. Pan Staś opadł z powrotem na rudą, zdeptaną przez gęsi trawę dyrwanu i z przyzwyczajenia dotknął palcami blizny na szyi. Nadchodził czas wieczorny, ćmiący jakimś bólem, czas najgorszy. Linsrumowie piaszczystą uliczką Młynową
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego