Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
bana poddali się wyrokowi i czekali, na kogo z nich ten wyrok padnie.
Topór Szerszenia musnął ramię jednego z nich, przemknął koło twarzy drugiego, zahaczył o pierś trzeciego.
Gwardzista zaśmiał się ochryple, śmiechem przypominającym bardziej warczenie psa niż ludzki głos. Lewą ręką sięgnął po zatknięty za pasem sztylet. Dłoń mocno zacisnęła się na drewnianej rękojeści. Wciąż się śmiejąc, wbił sobie nóż w brzuch, śmiejąc się padł na kolana i śmiał się jeszcze, gdy jego maska uderzyła o ziemię.
Wtedy śmiać się także zaczęli jego towarzysze.
*
- Bracie...
Doron podniósł głowę. Słońce oślepiło go na chwilę tak, że na początku ujrzał przed sobą
bana&lt;/&gt; poddali się wyrokowi i czekali, na kogo z nich ten wyrok padnie.<br>Topór Szerszenia musnął ramię jednego z nich, przemknął koło twarzy drugiego, zahaczył o pierś trzeciego.<br>Gwardzista zaśmiał się ochryple, śmiechem przypominającym bardziej warczenie psa niż ludzki głos. Lewą ręką sięgnął po zatknięty za pasem sztylet. Dłoń mocno zacisnęła się na drewnianej rękojeści. Wciąż się śmiejąc, wbił sobie nóż w brzuch, śmiejąc się padł na kolana i śmiał się jeszcze, gdy jego maska uderzyła o ziemię.<br>Wtedy śmiać się także zaczęli jego towarzysze.<br>*<br>- Bracie...<br>Doron podniósł głowę. Słońce oślepiło go na chwilę tak, że na początku ujrzał przed sobą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego