Typ tekstu: Książka
Autor: Miller Marek
Tytuł: Pierwszy milion
Rok: 1999
i najrozmaitszych przyrządów. Coś w nim tworzył - lutował, przykręcał, mierzył - ale nigdy nie było wiadomo, co. Nikomu też nie było wolno tam wchodzić, czasami tylko próbowała to zrobić Kazia. Zaglądała do salonu i przesuwała palcem po grubej warstwie kurzu.
- Czemu nie pozwoli mi pan tu posprzątać? - pytała patrząc na dziadka zaczepnie. Dziadek, najczęściej z dymiącą lutownicą w ręku, traktował Kazię jak powietrze i nie przerywał pracy. - Niedługo całkiem pan zdziwaczeje. Boże, co za nieszczęście w tym domu. Dobrze, że pani tego nie dożyła.
I tym się zwykle kończyło. Dziadek, kiedy jeszcze wszyscy byli razem, tak dominował nad ojcem Jacka, że zawsze
i najrozmaitszych przyrządów. Coś w nim tworzył - lutował, przykręcał, mierzył - ale nigdy nie było wiadomo, co. Nikomu też nie było wolno tam wchodzić, czasami tylko próbowała to zrobić Kazia. Zaglądała do salonu i przesuwała palcem po grubej warstwie kurzu.<br>- Czemu nie pozwoli mi pan tu posprzątać? - pytała patrząc na dziadka zaczepnie. Dziadek, najczęściej z dymiącą lutownicą w ręku, traktował Kazię jak powietrze i nie przerywał pracy. - Niedługo całkiem pan zdziwaczeje. Boże, co za nieszczęście w tym domu. Dobrze, że pani tego nie dożyła. <br>I tym się zwykle kończyło. Dziadek, kiedy jeszcze wszyscy byli razem, tak dominował nad ojcem Jacka, że zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego