Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
to nie był miech żaden, to raczej płetworęki mors męczący się z braku wody.
- Masz, żryj, ty pierdolony zomowcu. Trzeba was było powybijać. Wszystkich, co do jednego - syknął przez zęby i z całych sił rzucił klucze w stronę schodów.
No i po zabawie. Finito. Teraz świat powinien stanąć na wysokości zadania, przyjść w sukurs Zygmuntowi i jego perypetiom, lecz nic takiego nie nastąpiło. Świat nie pociemniał, nie ozwał się żaden pomruk z nieba, miasto nie zamarło. Żadnego odpowiedniego do sytuacji komentarza. Wprost przeciwnie, wypogodziło się. Chmury wschodnie zapadły w przedpołudniowy letarg. Upodobniły się do śpiących więźniów, których budził niespokojny sen. Podrywały
to nie był miech żaden, to raczej płetworęki mors męczący się z braku wody.<br>- Masz, żryj, ty pierdolony zomowcu. Trzeba was było powybijać. Wszystkich, co do jednego - syknął przez zęby i z całych sił rzucił klucze w stronę schodów.<br>No i po zabawie. Finito. Teraz świat powinien stanąć na wysokości zadania, przyjść w sukurs Zygmuntowi i jego perypetiom, lecz nic takiego nie nastąpiło. Świat nie pociemniał, nie ozwał się żaden pomruk z nieba, miasto nie zamarło. Żadnego odpowiedniego do sytuacji komentarza. Wprost przeciwnie, wypogodziło się. Chmury wschodnie zapadły w przedpołudniowy letarg. Upodobniły się do śpiących więźniów, których budził niespokojny sen. Podrywały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego