swoje kropelki, a już pobladły, zmęczony, jakby go ta<br>poranna konieczność pozbawiła resztek sił, pokładał się z powrotem, tak<br>w garniturze, zsuwając tylko buty, na zasłanym przez matkę łóżku,<br>głuchy na wszelkie jej namowy, żeby przeszedł się trochę, zaczerpnął<br>świeżego powietrza.<br> Chociaż w głębi duszy, kto wie, czy nie odczuwała zadowolenia, że nie<br>dał jej się namówić na ten spacer, bo leżąc tak na łóżku, z oczami<br>wbitymi w sufit nad sobą czy w okno przed sobą, wydawał się oczekiwać<br>jakby tylko na to, żeby mu zaczęła czytać te przepisy. A wobec tych<br>przepisów cóż tam spacer i świeże powietrze.<br> Więc