należy. <br>Adam wyciągnął chusteczkę i zaczął chrząkać ze wzruszenia. Jadwiga oblała się pąsem. Władyś wstał, zanucił, żeby nie okazać, jak bardzo jest wstrząśnięty. Marta milczała. <page nr=157> <br>- Podobno, mamusiu, chcesz pojechać poradzić się doktora Gerhardta - powiedziała po chwili nieśmiało. <br>Róża wyprostowała się. Brwi spływały ku skroniom jak dwie ciemne wstęgi, piękny nos zadrgał. <br>- Tak - rzekła doniośle. - Pojadę do Gerhardta. Pojadę... <br>I zaraz znowu nachyliła się ku córce. <br>- O tym właśnie chciałam z tobą mówić, ale ty widać nie chciałaś. <br>W wymówce nie było gniewu, Marta jęknęła z rozpaczy. <br>- No, to teraz, matuś, mówmy. Jeżeli to tylko do mnie sprawa, oni wszyscy wyjdą... <br>Róża