niż ona, ku sobie zwabiły?<br><br>I przesłania je dłonią i patrzy ciekawie,<br>Czym jest bez nich? Czy sobą? I nie wie, czy sobą?<br>Bo dla oczu, zwierciadła zbłyskanych żałobą,<br>Ubożeje ust brakiem, że nie ma jej prawie...<br><br>A gdy przyjdę - zwierciadło żegna znakiem krzyża<br>I wprzód wargi podaje w skupionej zadumie,<br>A potem - dośmielona - całą siebie zbliża<br>I całuje i płacze i wszystko rozumie!...</><br><div type="poem" sex="m"><tit>SEN</><br><br>Śniło mi się, że konasz samotnie,<br>Mnie nie było, ale jestem już!...<br>Biegłem do cię powrotnie, powrotnie<br>Poprzez gęstwę błyskawic i burz.<br><br>Leżysz - męką szpecona bezkarną<br>I zanikiem wychudzonych lic.<br>Dłonie twe do próżni się garną