pożerająca modliszka, żądna rozkoszy za wszelką cenę, przed oczami zobaczył szyderczo uśmiechniętą twarz którejś kochanki, śmiała się, gdy osłabł przedwcześnie, śmiała się, aż musiał ją zlać, wcisnął ten śmiech z powrotem do gardła, tej małej też nie pozwoli robić z siebie durnia, nakręcał się coraz bardziej, gorączka myśli, pragnień, podniecenia, żądza i nienawiść, która ją usprawiedliwia, nie ucieknie mi ta smarkula udająca niewiniątko, pewnie sama tam sobie grzebie co wieczór, potem oblizuje mokre palce, dzisiaj ja ją wyliżę, tak jak lubi, do żywego ciała, do białej kości, nie ucieknie mi ta gówniara, nie będzie się ze mną bawić w kotka i