Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Kołyszące Liść. Po smoczemu strasznie długo się to wymawia. Nawet nie próbuję. Nazywam ją Skrzydlata a ona się nie gniewa."
Stała siedziba Deszczowego Przybysza i Skrzydlatej bardzo przypominała wielkie gniazdo. Smoki co prawda potrafią spać byle gdzie, jeść byle co lub wcale, ale tak naprawdę lubią wygody. W obszernym skalnym zagłębieniu zgromadziły ogromną ilość gałązek, liści, trawy i pasm kory. Wszystko to było ugniecione i posplatane ze sobą tak, że tworzyło całkiem wygodny materac z bezpiecznym dołkiem pośrodku. Na brzegu legowiska siedział Deszczowy Przybysz, czujnie nastawiając uszy. Głowę i skrzydła miał czarne jak sadza, lecz im niżej, tym bardziej ta barwa
Kołyszące Liść. Po smoczemu strasznie długo się to wymawia. Nawet nie próbuję. Nazywam ją Skrzydlata a ona się nie gniewa."<br>Stała siedziba Deszczowego Przybysza i Skrzydlatej bardzo przypominała wielkie gniazdo. Smoki co prawda potrafią spać byle gdzie, jeść byle co lub wcale, ale tak naprawdę lubią wygody. W obszernym skalnym zagłębieniu zgromadziły ogromną ilość gałązek, liści, trawy i pasm kory. Wszystko to było ugniecione i posplatane ze sobą tak, że tworzyło całkiem wygodny materac z bezpiecznym dołkiem pośrodku. Na brzegu legowiska siedział Deszczowy Przybysz, czujnie nastawiając uszy. Głowę i skrzydła miał czarne jak sadza, lecz im niżej, tym bardziej ta barwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego