które lekarze pchali swoje zbawcze ręce, opowieści o ciałach już martwych, nieczynnych, leżących w łazienkach na specjalnych katafalkach, o stężeniach pośmiertnych, sinym kolorze skóry - tej opaleniźnie śmierci.<br>Chciał wtedy bardzo, żeby go przenieśli do małej, pomarańczowej salki z widokiem na kościół Świętego Antoniego. Mówił, że święty Antoni jest patronem rzeczy zagubionych, a on tak się właśnie czuje, jak zgubiona rzecz. Czuje się zagubiony, porzucony, bardzo chce wrócić, znowu znaleźć się blisko nas, w rodzinnym domu.<br>Gdyby przysunęli łóżko do okna, tłumaczył podniecony, widziałby mnie codziennie w powrotnej drodze ze szkoły, mógłby mnie pozdrawiać, machać ręką. Wiesz, Tomaszu - szeptał - podobno z tamtej