Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nie płacz... Nikomu nie powiem... No, cicho... Nie boli już, prawda? Nie płacz, nie płacz...

Zatrzymała się w altance, usiadła na ławce i postawiła mnie przed sobą.

- Nieładnie, ach, nieładnie... Powinnam się na ciebie gniewać... No, już nie boli... Powiedz...

Tłumiąc łkanie wycedziłem szeptem:

- Aliosza...

I nagle zrobiło mi się żal panny Kazimiery. Przestałem płakać i objąłem ją za szyję.

- Nie... już nie boli - powiedziałem tuląc się do niej.

Było to nie tylko pojednanie, ale także cicha zmowa.

Wracaliśmy w milczeniu do domu. Weszliśmy przez kuchnię.

Tekla na mój widok załamała ręce.

- Adasieczka! Co u ciebie zrobiło się na liczku! Boże
nie płacz... Nikomu nie powiem... No, cicho... Nie boli już, prawda? Nie płacz, nie płacz...<br><br>Zatrzymała się w altance, usiadła na ławce i postawiła mnie przed sobą.<br><br>- Nieładnie, ach, nieładnie... Powinnam się na ciebie gniewać... No, już nie boli... Powiedz...<br><br>Tłumiąc łkanie wycedziłem szeptem:<br><br>- Aliosza...<br><br>I nagle zrobiło mi się żal panny Kazimiery. Przestałem płakać i objąłem ją za szyję.<br><br>- Nie... już nie boli - powiedziałem tuląc się do niej.<br><br>Było to nie tylko pojednanie, ale także cicha zmowa.<br><br>Wracaliśmy w milczeniu do domu. Weszliśmy przez kuchnię.<br><br>Tekla na mój widok załamała ręce.<br><br>- Adasieczka! Co u ciebie zrobiło się na liczku! Boże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego