a przede wszystkim ten, który jest przy mnie; mój od piętnastu lat Freud, Marks, Engels i nieledwie Pan Jezus, Rabbi mój. Po ojcu Irlandczyk, po babce z Rappaportów - Michał O'Brien. Jeślim nie miał myśli o spisku uknutym przeciw mnie, gdzieś w podziemiach nowojorskiej synagogi, jeśli w chwilach buntu przeciw Michałowi, żalu do Preissa i wrogiej niechęci do tego aroganckiego reżyserka nie wypowiadam się a la Dmowski czy Giertych, to przecież nie z powodu psychicznej równowagi lub rozsądku, bo tego tyle u mnie co kot napłakał, ale ponieważ ja sam, odkąd pamiętam, czułem się kimś nieomal etnicznie innym, drżąc przed motłochem na