coś w tym sensie. Nigdy nie zadowoleni. Najmniejszego słowa zachęty, nie mówiąc już o pochwale. Zawsze tylko dąsy, ton iście patroński, nakazujący, wielkopański - proszę zrobić to, uważać na tamto. Szybko, dobrze i dużo, to jest ich dewiza. O każdego klienta walczą do upadłego. Za to irytują ich duże apetyty gości, żałują im na przykład małej dodatkowej porcji masła na śniadanie. Dać muszą, bo gość by się zraził, ale robią to z taką niechęcią, jakby ktoś z nich żyły wypruwał. Ale oszczędność, mimo że posunięta do przesady to jeszcze nic. Różne świństwa wyciągają ze zniesionego przez pokojówki śmietnika i jeśli to jest