Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
dojrzewał długo, już wcześniej, gdzieś w mrocznej
gęstwinie podświadomości? Wzbierał, nabrzmiewał, rwał się do wyjścia na
świat, by tego dnia nagle wypłynąć na powierzchnię? Tak jak coś, co
przytrzymane ręką głęboko w wodzie, ale lżejsze od niej, kiedy odejmie
się dłoń, najpierw powoli wznosi się ku górze, przebłyskuje przez fale
zamazanym kształtem, konkretnieje, by wreszcie plusnąć i wystrzelić na
powierzchnię.
Chyba tak to właśnie musiało być. Narastać w trzewiach od dawna. Nie
wierzył, że mogło tak raptem spaść z nieba. Skądś się musiało wziąć.

Zawsze raczej był skłonny przywiązywać dużą wagę do genów. Mniejszą
rolę w kształtowaniu się osobowości człowieka przypisywał
dojrzewał długo, już wcześniej, gdzieś w mrocznej<br>gęstwinie podświadomości? Wzbierał, nabrzmiewał, rwał się do wyjścia na<br>świat, by tego dnia nagle wypłynąć na powierzchnię? Tak jak coś, co<br>przytrzymane ręką głęboko w wodzie, ale lżejsze od niej, kiedy odejmie<br>się dłoń, najpierw powoli wznosi się ku górze, przebłyskuje przez fale<br>zamazanym kształtem, konkretnieje, by wreszcie plusnąć i wystrzelić na<br>powierzchnię.<br> Chyba tak to właśnie musiało być. Narastać w trzewiach od dawna. Nie<br>wierzył, że mogło tak raptem spaść z nieba. Skądś się musiało wziąć.<br><br> Zawsze raczej był skłonny przywiązywać dużą wagę do genów. Mniejszą<br>rolę w kształtowaniu się osobowości człowieka przypisywał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego