Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
są sposoby. Ale może słusznie. Może rzeczywiście nie warto...
- Pewnie. Po co było zapraszać takiego typa? - Ja go zapraszałem? Drogi panie!
- To skąd się tu wziął?
Teraz Święcki machnął ręką:
- Wszystko już jedno. - Rozejrzał się dokoła. - No, zdaje się, że już wszyscy są. Siadamy, co?
Teraz, gdy po owym krótkim zamęcie pozajmowano wreszcie przy stole miejsca, Święcki przez chwilę się zawahał, czy nie powinien pierwszym kieliszkiem wznieść toastu na cześć Szczuki. Szybko jednak doszedł do przekonania, że moment nie był odpowiedni. Wszyscy na razie zajęci byli pośpiesznym nabieraniem na talerze. Półmiski z zakąskami krążyły z rąk do rąk. Święcki sam był
są sposoby. Ale może słusznie. Może rzeczywiście nie warto...<br>- Pewnie. Po co było zapraszać takiego typa? - Ja go zapraszałem? Drogi panie!<br>- To skąd się tu wziął?<br>Teraz Święcki machnął ręką:<br>- Wszystko już jedno. - Rozejrzał się dokoła. - No, zdaje się, że już wszyscy są. Siadamy, co?<br>Teraz, gdy po owym krótkim zamęcie pozajmowano wreszcie przy stole miejsca, Święcki przez chwilę się zawahał, czy nie powinien pierwszym kieliszkiem wznieść toastu na cześć Szczuki. Szybko jednak doszedł do przekonania, że moment nie był odpowiedni. Wszyscy na razie zajęci byli pośpiesznym nabieraniem na talerze. Półmiski z zakąskami krążyły z rąk do rąk. Święcki sam był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego