profesora Tubalnego, stawiłem się na Dworcu Gdańskim, by pożegnać syjonistę. Pamiętam, że był to słoneczny dzień październikowy, drzewa złociły się i czerwieniały, powietrze wydawało się przeczyste - trwał jeszcze okres gomułkowskiej zgrzebności i hamowania motoryzacji - a mnie od tej urody świata naszedł głęboki smutek na myśl, że ludzie przez cały czas zamęczają się wzajemnie w imię rzucanych odgórnie haseł nienawiści.<br>Przystanąłem przed wejściem do dworca. Wystarczyło wskoczyć do nadjeżdżającego właśnie tramwaju i zniknąć z niebezpiecznego pola minowego. Co by na to powiedział mój były protektor, Zdzisio Pasionka? "Nie bądź głupi, Jasiu, to nie twoje sprawy, zapomnij o syjonistach, bo najwyżej dorobisz się