czytać niż je oglądać. A z królewiczem jest odwrotnie. Znam kogoś, kto mówił, że widział, jak królewicz przeleciał nad najwyższym szczytem Wielkich Gór.<br>- Ooo! - jęknęła Hiacynta na poły z zachwytem, na poły z niedowierzaniem.<br>- Dość o troskach trapiących me smocze serce. Co cię, Hiacynto, tu sprowadza? - spytał smok po chwili zamyślenia.<br>- Kłopoty. Potrzebuję pomocy królewicza.<br>- Cóż, troski i zgryzoty są tak samo w kolorackim życiu, jak i smoczym - odezwał się smok. - Teraz poczęstuję cię nalewką z liści aktury, a potem zastanowimy się, gdzie można by spotkać królewicza. Mogę ci podać nazwy miejsc, gdzie lubi przebywać królewicz albo zaproponować, byś poczekała tutaj