Czyli nie bolą cię mroki i nieistnienia nadmiary?<br>O, wyznaj wszystko do końca, uczyń tęsknocie mej zadość,<br>Zadrżyj z miłości pośmiertnej, <orig>jeślić</> dostępne jej<br>czary!<br><br>Czemuż tak wątpisz o zmarłej? Wszak już do cudów nawykam,<br>Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!<br>I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,<br>I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.</><br><br><div1><tit1>WIECZOREM</><br><br>Wieczorem było, wieczorem,<br>Gdy zorza gasła nad borem.<br>Dzienny ulatniał się skwar,<br>Rosa nam spadła na głowy<br>I zmierzchem dymił się jar,<br>Jar kalinowy.<br><br>Z daleka idzie, z daleka<br>Ten mrok, co kwiatów się zrzeka.<br>Gdy płosząc ospałą woń,<br>Chłód powiał