jak leży z nim w jednym śpiworze, Joanna słyszy ich śmiechy i szepty, porządna dziewczyna nie pozwala mężczyźnie zbliżyć się na wyciągnięcie ręki - głos Heleny przedarł się przez szepty tłumów, jego ręce przedzierały się przez jej opór, czuła, że słabnie, już za późno, by krzyczeć, trzeba było krzyczeć od początku, zanim tu wszedł, trzeba było krzyczeć na odgłos kroków, sama go wpuściłaś, teraz możesz go tylko błagać - nie chcę, proszę, nie rób tego - nie bój się, nic ci nie zrobię, tylko troszkę - leżał na niej cały, trzymał jej głowę ręką, a tam, na dole, próbował się w nią wbić. Joanna czuła