Maryi Dziewicy i patronki swojej, świętej Wiktorii z Sabiny we Włoszech odprawiwszy, udawała się w kąt drugi pokoju, gdzie posążek grecki stał, przedstawiający brodatego mężczyznę o obliczu starca i figurze młodzieńca, który rzekomo miał być pogańskim bóstwem Czasu. I do Chronosa owego, bo takie było jego miano, Wiktoria co wieczór zanosiła nieprzystojne modły, by pozwolił jej zachować urodę, zdrowie i powodzenie aż do śmierci. Słowem - by pomógł jej oszukać własną jego naturę, naturę Czasu. I razu pewnego miał bożek przybrać ludzką naturę i odezwać się do niej w te słowy:<br>- Jeśli zechcesz spełniwszy jeden mój warunek nadal zachować swoją urodę, wyjawię