Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Lubuska
Nr: 07.15
Miejsce wydania: Zielona Góra
Rok: 2005
parę. Od tamtego czasu obsesyjnie zbiera każdy paragon. Wiszą na gwoździu, dopóki nie wyrzuci na śmietnik kupionej rzeczy.
Podziwiam jego upór i każdego, kto wraca do sklepu z powodu wadliwego obuwia. Ja gubię paragony, kwity i nie lubię, gdy sprzedawca patrzy na mnie jak na oszusta. Finał jest taki, że zanoszę do szewca na własny rachunek odklejone podeszwy. Albo wściekam się, gdy patrzę na czerwoną skórę na stopach, bo taki kolor właśnie w tym dniu miały buty.
Ze mnie nie da się już zrobić świadomego klienta. I dlatego większość butów od lat kupuję po ich rzeczywistych cenach, czyli podczas przecen. Nie
parę. Od tamtego czasu obsesyjnie zbiera każdy paragon. Wiszą na gwoździu, dopóki nie wyrzuci na śmietnik kupionej rzeczy. <br>Podziwiam jego upór i każdego, kto wraca do sklepu z powodu wadliwego obuwia. Ja gubię paragony, kwity i nie lubię, gdy sprzedawca patrzy na mnie jak na oszusta. Finał jest taki, że zanoszę do szewca na własny rachunek odklejone podeszwy. Albo wściekam się, gdy patrzę na czerwoną skórę na stopach, bo taki kolor właśnie w tym dniu miały buty. <br>Ze mnie nie da się już zrobić świadomego klienta. I dlatego większość butów od lat kupuję po ich rzeczywistych cenach, czyli podczas przecen. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego