No pewnie, że nie mam. Tak sobie niosę.<br>Rzecz jasna, okrucieństwo losu sprawiło, iż w tej drastycznej chwili pomiędzy sosenkami koło płotu klasztornego ukazała się Paćka, a za nią w niewielkiej odległości zadumany dziwnie Kajaki, stąpający z podejrzaną ostrożnością.<br>Bocian, który spostrzegł nadchodzących, rzekł nazbyt głośno:<br>- Mówią, że już na zapowiedzi dałeś.<br>Polek zacisnął zęby i zmilczał tę wyraźną prowokację. Liczył jeszcze, że dwuznaczna i upokarzająca sytuacja odmieni się jakoś na lepsze.<br>- Może to i lepiej. Razem ze swoimi dziećmi kończyć szkołę będziecie. Wygoda - mówił wolno Bocian, oglądając swoje paznokcie.<br>Był to już ostatni moment do ataku frontalnego, który jedynie mógł