Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
rozproszone światło. Oczekiwało mnie co najmniej trzydzieści dziewcząt! Gdyby nie dłoń Róży, trzymająca mój nadgarstek jak obręcz kajdan, chyba bym uciekł. "Kwiatki" były jeszcze w strojach niezawodowych, czyli odziane w lekkie tuniki, skromnie zakrywające biusty oraz kolana. Koszulki z cienkiego płótna i sukienki aż do kostek. Jeszcze nieco zaspane, jeszcze zaróżowione od snu. Z włosami rozpuszczonymi lub splecionymi w zwyczajne warkocze. Bez farby na powiekach i policzkach wyglądały młodziej, niewinnie i wzruszająco. Róża posadziła mnie na sofie, nieszczęśliwego pod ostrzałem tylu spojrzeń. Głowę miałem pełną myśli, które w tej chwili wydają mi się warte śmiechu do łez. Mianowicie: która pierwsza, czy
rozproszone światło. Oczekiwało mnie co najmniej trzydzieści dziewcząt! Gdyby nie dłoń Róży, trzymająca mój nadgarstek jak obręcz kajdan, chyba bym uciekł. "Kwiatki" były jeszcze w strojach niezawodowych, czyli odziane w lekkie tuniki, skromnie zakrywające biusty oraz kolana. Koszulki z cienkiego płótna i sukienki aż do kostek. Jeszcze nieco zaspane, jeszcze zaróżowione od snu. Z włosami rozpuszczonymi lub splecionymi w zwyczajne warkocze. Bez farby na powiekach i policzkach wyglądały młodziej, niewinnie i wzruszająco. Róża posadziła mnie na sofie, nieszczęśliwego pod ostrzałem tylu spojrzeń. Głowę miałem pełną myśli, które w tej chwili wydają mi się warte śmiechu do łez. Mianowicie: która pierwsza, czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego