o zamkniętych oczach przybrała wyraz doskonałego skupienia. Nagle ściągnął brwi, nachylił się jeszcze niżej, przytrzymał ręką gałkę, po czym gwałtownie zdjął słuchawki.<br>- Kolego Nygren - powiedział jakimś dziwnym głosem. Mały doktor wziął od niego słuchawki.<br>- Co?... - prawie bez tchu, drżącymi wargami wyszeptał Rohan. Aparat nazywał się "<orig>opukiwaczem</> grobów", przynajmniej w pokładowym żargonie. U zmarłego, którego śmierć zabrała niedawno, albo gdy nie doszło do rozkładu ciała, jak w tym wypadku na skutek niskiej temperatury, można było "podsłuchać mózg", a właściwie to, co stanowiło ostatnią treść świadomości.<br> Aparat wprowadzał impulsy elektryczne w głąb czaszki; płynęły one drogą najmniejszego oporu - to jest po tych włóknach