w gimnazjum, gdy przy niedzielnym odczytywaniu listy obecnych przed wymarszem na mszę udało mu się krzyknąć "jestem" za siebie i połowę jeszcze piłkarskiej reprezentacji klasy, : oczekującej na błoniach na łącznika, Jerzego, i środkowego, Zygmunta, najlepiej naśladujących głosy kolegów. Ksiądz znów był oto bezbronny, jak ongiś prefekt-naganiacz. Ogłaszał z ambony żart Jerzego.<br>A Zygmunt umiał w takich chwilach znaleźć właściwą formę: "Ślub z fasonem i z welonem" - zadecydował z miejsca, usłyszawszy o całej sprawie. "Tylko Kolumb nie poznał się na smaku całej zabawy..." - Jerzy obrócił<br>się na drugi bok. "Popielate włosy, prosty nos, chrapki jak wymyślone przez tego, co malował Monę