mąż szła za niego, bo zdatny był z niego kawaler, w wiosce lubiany, szanowany, ale leż i dlatego, że - nie będzie tego ukrywać - lubił glinę.<br>- Jemu - wskaże na syna - też czas żony poszukać. Starym kawalerem zostanie i następcy zabraknie, tradycja garncarska w rodzinie Kraszewskich zaginie...<br>Józef zmartwienie matki obraca w żarty:<br>- Która to zechce teraz lepiglinę? A z gliną wziąłem ślub i rozwodu brał nie będę.<br>- ((Oho)), panny teraz na wsi szykowne i zgrabne, jak garnki, tyle że do miasta ciągną - wciąż martwi się Kraszewska.<br>- Miałbym na czwarte piętro, nosić glinę? -Józef nadal żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też